Nie pisałam przez pewien czas, ale przeżywałam drobny kryzys weny. Wybaczcie! Dziś umieszczam jako rekompensatę kolejne opowiadanie :) Tak jak we wcześniejszym poście, alternatywne zakończenia możecie wysyłać na e-mail :D
- Josh! Josh! Przestań! – wrzeszczała, a z jej gardła od
czasu do czasu wydobywał się promienisty śmiech
Blondyn jednak w żadnym razie nie zamierzał przestać, cały
czas męcząc umierającą ze śmiechu brunetkę. Nigdy wcześniej nie był tak
szczęśliwy. Nawet… Nawet nie pamiętał kiedy to wszystko się zaczęło. Jakby to
było zaledwie wczoraj.
Josh zawsze miał smykałkę do muzyki. Pisał teksty, nagrywał
piosenki… Nigdy jednak nie chciał ich publikować, bojąc się, że jego twórczość
zostanie po prostu ośmieszona i zmieszana z błotem. Wszystko się zmieniło, gdy
w liceum pokłócił się ze swoim jedynym przyjacielem Haydenem właściwie o głupotę.
Wtedy stwierdził, że nie ma nic do stracenia. Założył parę kont na kilku
portalach społecznościowych i wrzucił tam swoje pracę.
Ludzie oszaleli. Media oszalały. Jego piosenki zupełnie jak
w jakimś śnie w szybkim tempie stały się hitami całego USA. Przestał być Szarym
Josh’em. Teraz był gwiazdą, rozchwytywaną przez publiczność, był marzeniem
każdej dziewczyny, które jeszcze niedawno nawet by na niego nie spojrzały.
Podniósł ją delikatnie za talię i obrócił dookoła siebie,
gdy objęła go za szyję. Była taka piękna. I prawdziwa wśród tej całej trucizny
śmietanki show biznesu.
Szczupła, ładna brunetka o delikatnych rysach twarzy – czyli
Tali Darren – zadebiutowała znacznie wcześniej niż on. Początkowo oboje nie
mieli o sobie zbyt dobrego zdania, ale pewien bal na których zaproszono ich
dwójkę, rozwiał wszelkie niedogodności. Miesiąc później już oficjalnie byli
parą.
Tali była jego licealnym marzeniem. Dbała o niego bardziej
niż o siebie, stale powtarzając, że ich miłość powinna być priorytetem – praca znacznie
później. Byli już chyba trzy lata szczęśliwie zakochaną parą jak i ulubieńcami
publiczności. Joshua planował żeby za niedługo się jej oświadczyć, myślał
jednak nad tym, co zrobić, żeby było to wystarczająco wyjątkowe.
- Josh… - powiedziała przyciskając swoje czoło do jego – Za niedługo
wyjeżdżamy w trasę… - powiedziała smutno delikatnie przejeżdżając dłonią po
jego policzku
Złożył ostrożny pocałunek na jej dłoniach, jak gdyby była
najdroższą porcelaną, która miałaby się za chwilę stłuc na tysiąc kawałków.
- Nie będziemy razem. – przyznał – Ale jednocześnie zawsze
będę z tobą o tutaj. – powiedział szepcząc i wskazując swoje serce
Po jej bladych policzkach spłynęła jedna, samotna łza,
zatrzymując się na niepewnym uśmiechu. Starł ją swoją dłonią.
- Wiem… Tylko, że boję się, że nie przetrwamy w końcu
kolejnej trasy. Coś się stanie. Stracimy do siebie zaufanie…
- Nie mów tak. Zawsze już będziemy razem. Nic się nie
stanie, dopóki będziemy trzymać się razem.
Ale jak gdyby jego słowa były jakąś klątwą, dookoła nich
otoczył ich ognisty krąg niebezpiecznie zbliżając się do ich stóp. Poczuł jak
uścisk stojącej przed nim kobiety jest silniejszy, mimo to nie bała się nadal
spoglądając w jego oczy.
Przełknął głośno ślinę czując jak nieprzyjemne ciepło sięga
jego kostek.
- Na pewno? – zapytała ściskając
niepozornie słabą dłonią szczękę
***
- Josh! Josh!
Ciemność. Nieprzyjemna ciemność. Kojący chłód kostek. Chęć
snu. Umarł?
- Josh, kochanie!
Tali? Tali! Otworzył wolno zmęczone powieki. W drzwiach
jednak stał kto inny. Druga najważniejsza w jego życiu kobieta,
czterdziestoletnia Amy Watson. Jego matka.
- Hayden przyszedł. Szybko wstawaj, bo zaraz spóźnicie się
do szkoły.
Chłopak praktycznie zerwał się z łóżka spoglądając na okno w
pokoju.
- Kochanie? – zapytała zmartwiona Amy – Wszystko w porządku?
W oknie widać było rząd szeregowych domków. Żadnych
wieżowców, żadnej piaszczystej plaży.
Po prostu normalne środowisko Szarego Josha.
Możecie również na mój e-mail wysyłać requesty (lub zamówienia jak kto woli) opowiadań. W miarę możliwości z przyjemnością postaram się coś napisać!
Lou <3
Czuję się zagubiona a jednocześnie zaintrygowana. Można by to zinterpretować na dwa sposoby: pierwszy dotyczyłby tego, że to wszystko było jednym pięknym snem. A druga (i to tej opcji kibicuję) - Josh cofnął się w czasie.
OdpowiedzUsuńObie byłyby na swój sposób niesamowite. Ou... Właśnie wpadłam na pomysł, że to wszystko było snem, ale po pójściu do szkoły spotka Tali (nie mam pojęcia czy i jak się to odmienia), zwykłą dziewczynę, która pomogłaby mu odkryć się światu. Może by nawet stworzyli razem kapelę?
Kolejny tekst, który zasługuje na ciąg dalszy. :)
Dzięki Cassie! :')
UsuńSuper ^^
OdpowiedzUsuńKiedy okazało się, że to sen, pomyślałam: "o, jaka szkoda... a tak fajnie było ;/". Tak, myślę emotkami ^^
Ogólnie super opko ^^ podoba mnie się :D
http://link-do-mojej-glowy.blogspot.com/
Bardzo dziękuję! :')
Usuń